Let's make the headlines, loud and clear. The best
things suddenly happen when you are here.[1]
Zleceniom
z „El Mundo Deportivo” nie potrafiłam odmówić. Tak samo zresztą było z „Marcą”.
To tym dwu pismom zawdzięczałam moją karierę. To w nich nauczyłam się
wszystkiego. Więc, kiedy mój dawny szef zadzwonił z prośbą, czy nie mogłabym
przeprowadzić wywiadu z bardzo niechętnym do tego piłkarzem… Od razu się
zgodziłam. Potem okazało się, że tym trudnym orzechem do zgryzienia był sam pan
Gerard Piqué Bernabeu. Ale na wycofanie się było już za późno. A zresztą, co mi
tam? I tak byłam w Barcelonie ze względu na nagrywanie piosenki z Pinto.
Wkręciłam się w tę jego akcję. Mało tego, aby zrobiło się o niej głośniej na
świecie, na oczach milionów internautów zrobiłam sobie na wewnętrznej stronie
przedramienia tatuaż, głoszący „Ve A por Tus Sueños”. Filmik z nagraniem trafił
do sieci i szybko rozszedł się po wielu krajach. Kolejny sukces.
Upięłam włosy, zrobiłam makijaż,
założyłam koronkową mini od Saint Laurenta, a na to czarne wdzianko i czarne
botki na szpilce od Louboutina.
Przejrzałam się po
raz ostatni w lustrze i wyruszyłam. Na miejsce spotkania piłkarz wybrał
kameralną kawiarnię, w której mieliśmy mieć zapewniony całkowity spokój i
prywatność. Żadnych niechcianych gości, którzy mogliby przeszkodzić w
spotkaniu.
Kiedy dotarłam do Spice Cafe przy Margarit,
blondyn już pił kawę. Był przed czasem. Gdy podeszłam do stolika, szeroko się
uśmiechnął i pokazał, bym usiadła. Grzecznie się przywitałam, zamówiłam latte i
oczekiwaniu na kawę, wszystko sobie przygotowałam. Na stole położyłam dyktafon.
Upiłam łyk trunku, włączyłam urządzenie i zaczęłam moją pracę.
– Od czasu gola w
finale EURO2016 jesteś na ustach wszystkich – starałam się zachowywać
naturalnie, ale przenikliwy wzrok piłkarza raczej mi tego zadania nie ułatwiał,
a wręcz przeciwnie.
– Nie na tych, na
których chciałbym być – potarł palcem wskazującym dolną wargę. Poruszyłam się
na krześle.
– Co zmieniła
wygrana w twoim życiu?
– Nic.
– Nie cieszysz się
z Mistrzostwa? – zdziwiłam się.
– Tego nie
powiedziałem.
– To prawda, że
dostałeś podwyżkę w klubie?
– Następne pytanie
– zaczynał mnie już wyraźnie wkurzać, toteż postanowiłam sięgnąć po cięższe
uzbrojenie. I bardziej złośliwe.
– To prawda, że
chcieli cię wyrzucić z drużyny przez liczne balangi tuż po powrocie z Francji?
– zapytałam słodko.
– Heh, nie – zaśmiał
się.
– Ale nie
zaprzeczysz, że imprezowałeś?
– Nie.
– Dlaczego to
robiłeś? – drążyłam.
– A dlaczego by
nie?
– Jakie masz plany
na najbliższe lata?
– Nie wiem –
wzruszył ramionami. Wcisnęłam guziczek i wrzuciłam dyktafon do torebki.
– Jak nie masz ochoty
odpowiadać na moje pytania, to nie umawiaj się ze mną na wywiad, bo marnujesz
tylko mój czas – podniosłam się i już chciałam wyjść, ale…
– No, no, nie wiedziałem,
że socio numer 139 982 jest taka nerwowa – zachichotał, a ja się
odwróciłam w jego stronę.
– Co? Skąd ty to
wiesz? – popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem.
– Dużo wiem.
Zwłaszcza o tobie, panienko.
– Kłamiesz –
zmrużyłam oczy, oparł się wygodnie o krzesło.
– Ria Blanca
Murillo Saldaña. Urodzona 29 listopada 1991 roku o godzinie 18:17 w Calatayud.
Pod koniec 2008 roku przeprowadziłaś się do Bilbao, gdzie studiowałaś
dziennikarstwo, filologię i zarządzanie. Pisałaś do lokalnej gazety. Rok
później zainteresowała się tobą „Marca”. Przeniosłaś się do stolicy. Zbierałaś
szlify, a twoja kariera nabierała tempa. Relacjonowałaś tamtejsze derby. To
stąd tak świetnie znasz się z Casillasem, Benzemą i Ramosem. Rok 2012
rozpoczęłaś już w Barcelonie jako dziennikarka „El Mundo Deportivo”. Canal+
zatrudnił cię jako wysłanniczkę na EURO2012. A tak przy okazji, świetna relacja
po meczu finałowym. – puścił mi oczko – W 2006 roku twoi rodzice się rozwiedli.
Matka sobie nie radziła. Miała depresję. 14 stycznia 2008 roku zdarzył się
wypadek. Były złe warunki atmosferyczne. Dzień wcześniej miała miejsce ogromna
śnieżyca. Rozpędzony pijany kierowca nie wyhamował i potrącił ją na przejściu
dla pieszych. Zginęła na miejscu. Ty to widziałaś. Ojciec się tobą nie
zainteresował, trafiłaś pod opiekę dziadka. Słynnego w całej Barcelonie członka
zarządu FCB Jorge Eduardo Saldaña Ramireza, który powrócił do Aragonii. Jednak
po niespełna roku uciekłaś z domu i przeprowadziłaś się. Po kilku latach, a w
sumie zaraz po rozpoczęciu sezonu 2012/13 wyjechałaś z Hiszpanii i podróżowałaś
po świecie, jednak nigdzie nie zagościłaś na dłużej.
– Skąd ty to
wszystko…
– Mam swoje
kontakty. – uśmiechnął się – Lubię wiedzieć, kto będzie mnie wypytywał o moje
życie. A poza tym lubię ciebie. Tak więc dwie pieczenie na jednym ogniu –
przeciągnął się błogo, a moje serce automatycznie przyspieszyło.
– A… Wiesz,
dlaczego wyjechałam z Hiszpanii? – wyszeptałam z przerażeniem. Miałam nadzieję,
że nie dowiedział się wszystkiego.
– Jeszcze nie. Ale
dowiem się, spokojnie.
– Nie rób tego –
popatrzyłam na niego błagalnie.
– Co? – był zbity z
tropu – Czemu? To źle, że chcę się czegoś o tobie dowiedzieć? Skoro sama nie
dałaś mi szansy się poznać, to znalazłem inny sposób.
– Po prostu tego
nie rób. Proszę. Odpuść sobie. W ogóle o mnie zapomnij. Ja już pójdę. Żegnam,
panie Piqué.
– Ale poczekaj, co
z wywiadem?
– Ktoś do pana
zadzwoni w sprawie nowego terminu. Obiecuję, że zjawi się ktoś kompetentny.
– Ale… Ria,
poczekaj! – krzyknął, ale ja już zdążyłam wybiec na ulicę i złapać taksówkę.
Podałam adres hotelu i ze łzami w oczach wyglądałam przez okno. Tyle lat poszło
na marne. Znowu dorwały mnie wspomnienia. Gerard dowiedział się o moim
dzieciństwie, ale nie wiedział jeszcze najgorszego. Nie znał powodu, dla
którego opuściłam Hiszpanię…
[1] Spice Girls „Headlines (Frienship
never ends)”
[Stwórzmy nagłówek, głośny i jasny. Najlepsze rzeczy
dzieją się nagle, kiedy tu jesteś.]
***
Cóż, Gerard właśnie odkrył przed Wami kolejne fakty na temat Rii. Jednak nie myślcie, że wiecie już o niej wszystko. Ta dziewczyna jest pełna tajemnic. Pozostała jeszcze ta najważniejsza. Czy piłkarzowi uda się ją odkryć? Co teraz zrobi Ria? Wyjedzie? Skorzysta z pomocy przystojnego gracza Los Blancos? Jakie są Wasze przewidywania? Piszcie - nie gryzę. ;)
***
Cóż, Gerard właśnie odkrył przed Wami kolejne fakty na temat Rii. Jednak nie myślcie, że wiecie już o niej wszystko. Ta dziewczyna jest pełna tajemnic. Pozostała jeszcze ta najważniejsza. Czy piłkarzowi uda się ją odkryć? Co teraz zrobi Ria? Wyjedzie? Skorzysta z pomocy przystojnego gracza Los Blancos? Jakie są Wasze przewidywania? Piszcie - nie gryzę. ;)
Rozdział świetny! ;*
OdpowiedzUsuńA co do dalszego przebiegu spraw to myślę, że choćby Ria uciekła i na koniec świata Gerard sobie jej nie odpuści, a i ona coś do niego czuje ^^ Może otworzy się przed nim?
Czekam z niecierpliwością na kolejny ;* /Zuza
Gerard jest gorszy niż FBI! Z każdym jego słowem otwierałam szerzej oczy. Nie wiem jak ty to robisz, ale proszę naucz mnie pisać w ten sposób.
OdpowiedzUsuńJestem naprawdę ciekawa powodu ucieczki, niby mam jakieś swoje podejrzenie, ale.. No właśnie pewnie będzie błędne.
Czekam na kolejny rozdział słońce! ;*
Ciekawy i dość tajemniczy. To zaskakujące jak Gerard nie chce jej odpuścić, widać, że chyba mu zależy. Czekam na dalszy ciąg <3 :)
OdpowiedzUsuńOj ten Geri ciagle zaskakuje :) Rozdzial oczywiscie boski
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział w między czasie zapraszam tu http://xjuniorx11.blox.pl/html
OdpowiedzUsuńGerard jak nie Gerard ;D świetne, cudne i tak dalej. Czekam na next <3 pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMelduję się. :D
OdpowiedzUsuńKochana, powaliłaś mnie na kolana.
Pique to mój bóg w tym opowiadaniu! *o* Jest tak cholernie pewny siebie i to jest w nim tak cholernie pociągające. Zastanawia mnie to jak on do cholery dowiedział się tego o Rii? Zaczynam się bać go spotkać, jeszcze pomyśli że krzywo na niego patrzę i to mnie prześwietli XD No matko, jak pomyślę o nim takim władczym jak w hotelu.. Rozpływam się. Dzięki, to Twoja wina :( ♥
Co do Rii, tak mi jej szkoda, musiała wiele przejść i przeszła z tego co widzę.. Cieszę się, że ma taki cudny kontakt z przyjaciółmi, wgl wszystkie postacie są takie cudowne, mamo :( Powinna dać jakiemuś mężczyźnie dotrzeć do siebie na drodze nie tylko przyjacielskiej, ale domyślam się, że przeszłość wcale jej w tym nie pomaga.. Cudowny rozdział, naprawdę! *o*
Wgl to opowiadanie jest jakieś takie cudowne, ej. Chce więcej, czekam na następny rozdział.
Życzę dużo weny i pozdrawiam cieplutko! ♥♥
PS. Nie widzę tu nigdzie zakładki dla spamu (ślepota w tym wieku?), a chciałabym Cię zaprosić na swoje nowe opowiadanie, więc dorzucę link tutaj jeśli się nie obrazisz:( Przepraszam bardzo! :(
http://burning--desire.blogspot.com/
O, kurka. Tak długiego komentarza to jeszcze nie czytałam, hehe. ;D Niezmiernie mi miło, że tak Ci się podoba to opowiadanie. Ria przeszła mnóstwo, a o części jeszcze się dowiecie. Gerard jest tutaj tak wykreowany, bo właśnie ta jego osobowość odegra wielką rolę w tejże historii. Szczerze, to to opowiadanie pisze mi się bardzo fajnie, bo z głębi serducha. Możliwe też, że dlatego, iż mnóstwo tutaj wątków autobiograficznych - nie wszystkie, ale trochę tego jest. ;) Jeszcze raz dziękuję. ;* I oczywiście nie obrażam się za link, a nawet jestem wdzięczna. Obiecuję, że wpadnę, jak znajdę chwilkę. ;)
UsuńKochana, postaram się pisać dłuższe jak przestaniesz mi mieszać w głowie, po rozdziale po prostu nie wiem co myśleć bo mam namieszane w głowie tym co się wydarzyło i nie myślę trzeźwo :D ♥
UsuńPo przeczytaniu tego, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i reszty historii *o*
Buziaki! :*
No to Gerard popłynął! I skąd on to wszystko wie?
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dziewczyna jest pełna tajemnic, przez co cholernie jestem ciekawa co się wydarzyło i co było powodem tego wszystkiego.
Czekam na kolejny rozdział :)
Ps. Ding dong, ding dong... Święta coraz bliżej, a ja zapraszam na świąteczne opowiadanie :)
http://magia-listu.blogspot.com
Oj tak, Ria jest tajemnicza. ;) Wpadnę z pewnością. :)
Usuń