wtorek, 15 września 2015

Prolog:

I’ve been putting out fires all my life. Everybody wants a flame, but they don’t want to get burnt. *

grudzień 2008, Calatayud, Aragonia, Hiszpania
         Śnieg niczym biała kołderka utula ziemię do snu. Wydaje się być niewinny – mówi nam o tym jego kolor. Nie do wiary, że tak łatwo nami manipulować… Bo On tym czasem powoduje tysiące wypadków, nieszczęść. Prowadzi do kłótni, kryzysów i w końcu rozpadów rodzin. Utula nasze uczucia do snu. Tak, z tym się zgodzę, ale istnieje tu pewne niedopowiedzenie. Bowiem On utula nasze uczucia do snu wiecznego. Całkowicie je zamraża. Powoli zamienia je w kamień. A kiedy już wystarczająco nabroi – znika, rozpływa się i każe radzić sobie samemu, zostawia na pastwę losu.
         Ubieram flanelową piżamę, grube skarpetki i siadam w fotelu opatulona ciepłym kocem. Trzymam w dłoniach kubek z gorącą czekoladą i piankami, który ogrzewa mi zmarznięte palce. Czując, opatulającą moją twarz parę, przyglądam się tym niepozornym płatkom śniegu, zamieniającym się po chwili w niszczycielską siłę…
         Wpatruję się w okno i rozmyślam. Rozmyślam nad życiem. Dlaczego nic nie jest takie, jakie być powinno? Czym zawiniłam scenarzystom tego okropnego filmu, że nie mogę być szczęśliwa? Co ciągle robię nie tak?!
Nie jest moją winą, że raz założoną maskę wcale nie tak łatwo zdjąć. Ludzie patrzą na mnie powierzchownie. Sami stworzyli sobie mój obraz tak naprawdę niewiele o mnie wiedząc. Ba, prawie nic o mnie nie wiedząc. Nie licząc rodziny, nikt nie zna mojej przeszłości. Nikt nie wie o tym, co przeżyłam i jak się wtedy czułam. I pewnie nikt się nigdy nie dowie.
Ludzie z mojego otoczenia zapytani o to, czy mnie znają, zapewne odpowiedzą twierdząco. Ale zapytaj ich, czy tak naprawdę mnie znają i wiedzą o mnie wszystko. Tu mogą się nieco zawahać. Ale ja nie mam żadnych wątpliwości. Oni wszyscy guzik o mnie wiedzą!
Zaufanie i miłość. Dwa słowa, które zniknęły z mojego słownika jak za dotknięciem jakiejś czarodziejskiej różdżki. Życie oraz los nie znają zasad gry „fair play”. Bo czy ja wymagam zbyt wiele? Chciałabym tylko, żeby ktoś pokochał te moje głupie nawyki, mój może i nieco trudny charakter, poznał moje prawdziwe ja i był przy mnie zawsze. Niezależnie od okoliczności. By moje małe, zasuszone niczym rodzynka serduszko zabiło przy kimś mocniej. Przy kimś, kto będzie to uczucie odwzajemniał. Potrzebuję kogoś, kto ujarzmi moje w głębi duszy dzikie serce. Dzikie serce, które do tej pory trzymane było w klatce. Chcę w końcu poczuć te cholerne motylki w brzuchu! Tak wiele o nich mówią. Też chciałabym tego zaznać. Do cholery! Ja chcę tylko zaznać miłości! Chcę kochać i być kochaną! Tylko tego potrzebuję. Bo bez tego moje życie jest puste i bezsensowne. Pragnę znaleźć sens. Sens, dzięki któremu odnajdę w sobie siłę do pokonywania trudności i przede wszystkim – do życia.
Przenoszę swój wzrok na spoczywające w moich kończynach naczynie. Puste. Ostatnia kropla. I już. Endorfiny się skończyły. Opieram głowę o chłodną ścianę. Zamykam oczy i próbuję o niczym nie myśleć. Niestety nie udaje mi się to. Momentalnie pojawia się znowu ta sama scena. Scena, która na zawsze zmieniła moje życie. A ja znowu zaczynam się bać. Bać się, że nigdy się od tego nie uwolnię. Że już na zawsze pozostanę więźniem własnych wspomnień. A moje dzikie serce już nigdy nie zazna wolności.
- Przepraszam, serduszko. – szepczę – Najwidoczniej, to nie jest nam dane. Ani wolność, ani szczęście – przygryzam dolną wargę i czuję, jak po moim policzku spływa pojedyncza, gorąca, słona i zarazem gorzka łza… Muszę stąd wyjechać. I to jak najszybciej.


***
Tak mnie kusiło, toteż dodaję prolog. Główną męską postacią będzie tutaj Gerard Piqué. Historia zupełnie inna niż moje dotychczasowe bazgroły - bardziej refleksyjna, dojrzalsza... 
To co? Serdecznie zapraszam do czytania i śledzenia akcji. ;-)

* James Blunt "Bonfire heart"
[Gasiłem ogniska przez całe moje życie. Każdy chce ognia, lecz nikt nie chce się sparzyć.]