Stay, make my blue moon bright for a change, make
my dreams end right…[1]
W
moim życiu zawsze działo się dużo i byłam już do tego przyzwyczajona. Nie
dziwiły mnie zlecenia z drugiego końca świata, ani nawet moja zgoda na nie.
Byłam obieżyświatem. Nie potrafiłam na dobre zagościć w żadnym miejscu.
Przeszłość cały czas się za mną ciągnęła. To piętno odcisnęło się na mnie na
zawsze. Jednak od kiedy przeprowadziłam się na stałe do stolicy Katalonii
wszyscy moi dawni zleceniodawcy i szefowie dobrze wiedzieli, że nie zamierzałam
nigdzie wyjeżdżać. Obecnie byłam dziennikarką piszącą felietony i czasem
relacjonującą większe wydarzenia sportowe. Chciałam jak najwięcej czasu spędzać
z moim facetem. Bałam się. Po prostu się bałam, że mój dłuższy wyjazd mógłby
źle wpłynąć na nasz związek. Nawet del Bosque pod koniec czerwca sobie odpuścił
i znalazł nowego rzecznika dla reprezentacji.
Kiedy spokojnie leżałam sobie na leżaku
w naszym wspólnym domu, nagle rozdzwoniła się moja komórka. Niechętnie wstałam
i odebrałam.
– Panienka Ria
Murillo? – odezwał się męski głos.
– Tak. Z kim mam
przyjemność?
– Tak, przepraszam,
nie przedstawiłem się. Carlo Verdelli. Pracuję dla RCS MediaGroup.
– Tak, coś o panu
słyszałam. – przyznałam zgodnie z prawdą – W czym mogę pomóc?
– Pracowała już
panienka kiedyś dla naszego wydawnictwa…
– Owszem.
Pracowałam w „Marce”. Tylko, że ja nadal nie wiem, do czego pan zmierza?
– Otóż, już spieszę
z wyjaśnieniami. Chciałbym panience złożyć ofertę współpracy. Proponujemy
panience posadę redaktor naczelnej „La Gazzetta dello Sport”. Kwota
wynagrodzenia jest do negocjacji, ale jako wyjściową proponujemy osiem tysięcy
euro miesięcznie. Nie ukrywam, że bardzo nam zależy, by dołączyła panienka do
naszego zespołu.
– Bardzo mi to
schlebia, ale ja już mówiłam, że nie podejmuję się pracy poza Barceloną.
– Rozumiem, ale
Mediolan nie znowu jakoś daleko. – próbował mnie przekonać – Nie musi panienka
teraz odpowiadać. Po prostu proszę obiecać, że się zastanowi.
– Dobrze. – westchnęłam
– Zastanowię się i jak podejmę decyzję, niezwłocznie do pana zadzwonię.
– Dziękuję. Miłego
dnia. Do usłyszenia.
– Do usłyszenia – rzekłam
i się rozłączyłam.
Narzuciłam na siebie zwiewną, krótką
sukienkę i weszłam do domu. Stałam tak przy komodzie, na którą rzuciłam komórkę
i wgapiałam się w ścianę. W mojej głowie kłębiły się tysiące myśli. Jeszcze niespełna
rok temu nie wahałabym się ani chwili, mało tego – już byłabym spakowana i w
drodze na lotnisko. Musiałam przyznać, że propozycja bardzo mnie kusiła, ale…
No właśnie. Ale to tutaj był Gerard.
– Hej, kocie,
wróciłem! – o wilku mowa.
– Hej – podeszłam
do niego, uśmiechnęłam się i wystawiłam policzek na powitanie.
– A ty co taka nie
w sosie, hmm? Stało się coś? – sięgnął po butelkę zimnej wody z lodówki.
– Nie, tylko… –
westchnęłam i usiadłam przy wyspie kuchennej. Przetarłam twarz dłońmi – Przed
chwilą dzwonił do mnie Verdelli. Z RCS MediaGroup.
– Co chciał? –
zmarszczył brwi.
– Powiedział mi, że
czeka na mnie posada. Redaktor naczelny – powiedziałam z „mądrą” miną.
– No to chyba
dobrze? Oni wydają „El Mundo”, no nie? – zajął miejsce naprzeciwko mnie.
– Tak, to też –
zaczęłam się bawić rękoma.
– Nie mów mi, że
chcą, żebyś pracowała znowu w „Marce”? – najeżył się.
– Nie. Nie chcą,
bym pracowała w Madrycie. – uśmiechnął się szerzej i położył swoją dłoń na
mojej – Chcą, żebym się przeprowadziła do Mediolanu i pracowała w „La Gazzetta
dello Sport” – zebrałam się na odwagę.
– Co?! –
zdenerwował się – Chyba się nie zgodziłaś?
– Powiedziałam mu,
że muszę się zastanowić.
– Chcesz tam
jechać?
– Gerard…
– Rozumiem – wstał
i ruszył w kierunku schodów. Pobiegłam za nim i złapałam za rękę. Niechętnie na
mnie spojrzał.
– Niczego nie
rozumiesz. Gdyby zadzwonił do mnie niecały rok temu, pewnie już bym była w
samolocie do Włoch – żywo gestykulowałam.
– Więc co ci stoi
na przeszkodzie? – zakpił.
– Ty. –
powiedziałam prosto z mostu – Nie potrafię tak po prostu stąd wyjechać. Teraz
mam ciebie i coś sobie obiecaliśmy jakiś czas temu. Nie chcę spieprzyć tego, co
jest między nami, a boję się, że przez wyjazd tak właśnie mogłoby się stać.
Sama nie podejmę takiej decyzji.
– A jeśli poproszę
cię, żebyś tu ze mną została?
– To jest bardzo
dobra oferta. Ale jeśli powiesz, żebym tutaj została… Zostanę – wysiliłam się
na uśmiech.
– Zostań ze mną. –
wyszeptał – Zmieniasz mnie. Dzięki tobie staję się lepszy. Staję się
szczęśliwszy – przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
– Dobrze. Zostanę.
Dla ciebie. Dla nas – spojrzałam mu w oczy i złączyłam nasze usta w delikatnym
pocałunku.
[1] Avril
Lavigne „Stay”
[Zostań, spraw, by mój niebieski księżyc był otwarty
na zmiany, spraw, by moje sny kończyły się dobrze.]
***
Koniec już tuż tuż...
Całe szczęście, że Ria została w Barcelonie. Oni są tacy kochani <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Została, została ;*
UsuńOOo świetny ! :*
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że sprawa z tym zamieszkaniem w Mediolanie nie jest jeszcze w pełni zakończona. Te moje fanaberie ;D No nic, dobrze, że wszystko między nimi w porządku :)
Czekam na kolejny! ;*
Nie powiedziałabym, że to Twoje fanaberie. ;p ;*
UsuńZostaje , ale czy bedzie szczesliwa ? Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńO to to! Dobre pytanie. ;D
UsuńNo ja mam tylko dobre pytanie :)
UsuńObiecuję, że odpowiedź na to pytanie poznasz już niedługo. ;)
UsuńTrzymam Cie za slowo :)
UsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJak bosko <3 ale jaki koniec? :(
OdpowiedzUsuńKoniec tej historii, kochana. ;*
UsuńOj no nie rób mi tego <3 :(
UsuńNie przejmuj się. Nie to, to będzie inne opowiadanie. ;) Już coś dla Was szykuję. <3
UsuńJestem tu chyba drugi raz dopiero, bo gustuję w opowiadaniach o Neymarze głównie. ( Oczywiście twoje o Neymarze całe przeczytałam <3 ) Powiem, że zaciekawiło mnie te opowiadanie dość bardzo :) Zapraszam do siebie przy okazji nowy rozdział się już pojawił :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaciekawiło. :)
UsuńTak w sensie koniec, koniec? ;( o nie, nie, nie...
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko nadzieja, że będzie szczęśliwy :D
dobrze, że Gerard powiedział jej by została. Byłoby między nimi kiepsko gdyby było inaczej...
Czekam na kolejny rozdział ;)
Pojawi się jeszcze kilka rozdziałów.
UsuńPowiedzieć powiedział, ale czy Mediolan na pewno jej nie skusi?
Cieszę się, że czekasz ;*
Czy ja właśnie mam wrażenie, że ty próbujesz wszystko zepsuć? ;-; Tak, mam i to bardzo. Błagam, nie rób mi tego!
OdpowiedzUsuńTypowy scenariusz 'praca albo ja', chociaż tyle razy już kopnął mnie w twarz, wciąż boli jak cholera i nie chcę tego przeżywać po raz kolejny ;-;
No dobrze, zdaje się na ciebie.
Czekam na następny :*
Zapraszam na nowy rozdział, a w nim- konfrontacja, na którą wszyscy czekali :* ♥
http://dreams-destroyed-by-reality.blogspot.com/
Cóż, mogę obiecać, że na pewno nie będzie tutaj typowego: "praca albo ja" - co to to nie. ;D Ale nie oznacza tak, że będzie tylko kolorowo.
UsuńJuż lecę do Ciebie. ;*