Close your eyes and start dreaming on. Call me, in the
rays of the moonlight I'll come.[1]
– Ria, możemy
porozmawiać? – zapytał, lekko łapiąc mnie za nadgarstek.
– Gerard? Co ty tu
robisz? Nie powinieneś wrócić wczoraj z chłopakami do domu? – dziwiłam się.
– Poprosiłem
trenera o dzień wolnego. Zależało mi na tym, żeby się z tobą skontaktować.
Dzwoniłem do Sergio i powiedział mi, że tutaj powinienem cię znaleźć. –
uśmiechnął się nieśmiało – Co jak co, ale trzeba mu przyznać, że zna cię
świetnie.
– Tak. – zaśmiałam
się – Wie o mnie wszystko. Jest dla mnie jak brat.
– To jak? Dasz się
gdzieś wyciągnąć, żeby pogadać? Tak na spokojnie?
– Wiesz co, w
kawiarni naroiłoby się od gapiów, ale Ramos ma teraz trening, a potem jedzie
kręcić jakąś reklamę, więc może chodźmy do nas, hmm? – zaproponowałam.
– Do was? To wy
mieszkacie razem? – uniósł brwi w geście zdziwienia.
– Tak jakoś wyszło.
To co, idziemy?
– Jasne.
Otworzyłam zakluczone drzwi i
zaprosiłam piłkarza do środka. Szybko ściągnęłam płaszcz, buty, rzuciłam
torebkę na specjalny taborecik i pobiegłam do kuchni, zrobić nam kawy. Kiedy
weszłam do salonu, Piqué siedział oparty na kanapie i patrzył na okno.
Postawiłam przed nim kubek, usiadłam obok na sofie i posłałam mu delikatny
uśmiech.
– Posłuchaj, Ria. –
rzekł wypiwszy łyk gorącego napoju – Ja chciałbym cię przeprosić. Przede
wszystkim za to, że grzebałem w twojej przeszłości. – skrzywiłam się na to wspomnienie
– Ale ja nie chciałem zrobić niczego złego. Chciałem się tylko czegoś o tobie
dowiedzieć. Nie mniej jednak nie powinienem był i bardzo za to przepraszam.
– Przeprosiny
przyjęte. Tylko nie rób tego więcej, ok? Jak chcesz coś wiedzieć, to możesz
mnie po prostu zapytać, dobrze?
– Dobrze. –
rozluźnił się nieco – Od dawna razem mieszkacie?
– Z Sergio? Od
momentu mojego powrotu do Hiszpanii, kiedy jestem w stolicy, to mieszkam tutaj.
Ramosowi to nie przeszkadza, a ja nie muszę się kłopotać rezerwacjami.
– A między wami
coś…
– Nie. – zaśmiałam
się – Nigdy nie było czegoś więcej. Sergio to facet, któremu wiele zawdzięczam.
Tak samo jak Iker. Ale nic poza tym.
– Aha. – zapanowała
cisza – A opowiesz mi coś o sobie?
– Naprawdę chcesz?
– pokiwał entuzjastycznie głową – Wiesz już gdzie i kiedy się urodziłam. Tak
więc wychowywałam się w Calatayud, gdzie mieszkałam z rodzicami, a potem z
dziadkiem. Byłam poniekąd samotnym dzieckiem, bo nie miałam rodzeństwa ani
kuzynostwa. Rodzina też mieszkała daleko od nas. W sumie to dziadek wrócił do
Aragonii dopiero po śmierci mojej mamy.
– No właśnie,
dziadek. On zawsze mówił, że jest Katalończykiem, a przecież mieszkał w
Aragonii. Kłamał? – dociekał.
– Nie. Dziadek jest
z krwi i kości Katalończykiem. To babcia Dulce pochodziła z Aragonii. Nie
chciała opuszczać rodzinnych stron, więc po ślubie dziadek przeprowadził się do
Calatayud. Po śmierci babci wrócił do Barcelony, ale ponownie musiał zmienić
miejsce zamieszkania ze względu na mnie. I już tam został. – uśmiechnęłam się –
Zawsze był dumny ze swojego pochodzenia i faktu bycia socio. Fotel w zarządzie
był tylko bonusem.
– I to dlatego tak
szybko zrobił cię jedną z nas.
– Tak. Od małego
wpajane mi były wartości wyznawane przez klub. No i miłość do piłki oczywiście.
Jakby nie było, gdyby nie dziadek i jego fascynacja sportem, pewnie nie wylądowałabym
na dziennikarstwie.
– Lubisz tę pracę?
– przyjrzał mi się.
– Tak. Mogę
poznawać fantastycznych ludzi, legendy, mówić o historycznych zdarzeniach…
– Wiesz, że już się
zapisałaś na kartach historii Hiszpanii?
– Zdaję sobie
sprawę z tego, że jestem rozpoznawalna i cieszę się, że ludzie mnie doceniają.
Jednak moim nadrzędnym celem w karierze było, żeby dziadek był ze mnie dumny.
Dumny z tego, że siedział ze mną godzinami przed telewizorem, że puszczał mi
powtórki historycznych spotkań, że opowiadał mi historie o legendach futbolu,
że uczył mnie historii swojego regionu. Żeby po prostu był dumny, że jego mała
socio zaszła tak daleko.
– Udało się.
– Tak. Jego mała
socio relacjonowała dwa Mistrzostwa Europy pod rząd, na których na dodatek
wygrywali Hiszpanie.
– Taka mała socio
to skarb – powiedział cicho i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy. Nasze
spojrzenia spotkały się. Czułam, że coś mnie do tego faceta ciągnęło, ale nie
miałam pojęcia, co. Byłam zdezorientowana. Sama już nie wiedziałam, co myśleć.
– Coś jeszcze
chciałbyś wiedzieć? – śmiechem próbowałam ukryć zdenerwowanie.
– Dlaczego
wyjechałaś z Hiszpanii? – wypalił.
– Gerard, ja… To… –
zaczęłam się jąkać. Chłopak położył palec wskazujący na moich ustach i lekko
się nade mną pochylił.
– Ciii… Jak nie
chcesz, to nie mów. Rozumiem – uśmiechnął się niemrawo i przejechał palcem po
mojej wardze. Czułam, jak w moim podbrzuszu dawno uśpione motyle budziły się do
tańca. Twarz blondyna zbliżała się coraz bardziej, a ja byłam już na skraju
wytrzymania. W końcu Katalończyk musnął delikatnie moje usta, a po chwili
złączył je w słodkim, lecz krótkim pocałunku. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że
mi się przyglądał. Lekko się do niego uśmiechnęłam. Na reakcję nie musiałam
czekać długo. Jego jedwabiste usta ponownie wylądowały na moich, ale tym razem
było to znacznie mocniejsze doznanie. Rozchyliłam zachęcająco wargi. Nawet się
nie spostrzegłam, jakim cudem znalazłam się na kolanach piłkarza, ale nie
zamierzałam przerywać pocałunku. Wplotłam palce w jego krótkie włosy, przysuwając
jego twarz jeszcze bardziej. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Oderwaliśmy
się od siebie, nie mogąc zaczerpnąć oddechu. Zsunęłam się na kanapę i oparłam o
zagłówek. Poczułam delikatny uścisk na mej dłoni. Spojrzałam na nasze splecione
palce i uśmiechnęłam się mimowolnie.
– Miesiąc temu
dostałbyś za coś takiego po głowie – zachichotałam.
– Wiem. –
wyszczerzył się – A teraz nie dość, że żyję, jestem cały i zdrowy, to jeszcze
trzymam cię za rękę i mam nadzieję… – zaciął się.
– Na co? – zmarszczyłam
brwi.
– Słuchaj, ja nie
jestem w tym dobry. W tworzeniu związków. Nigdy mi to nie wychodziło. Ale… –
spojrzał mi prosto w oczy – Ale z tobą jest inaczej. I chciałbym spróbować.
– Czyli masz
nadzieję na to…
– Że dasz mi
szansę. Że dasz szansę nam – podkreślił to ostatnie słowo, po czym ucałował
moją drobną dłoń, która nadal tkwiła w jego szczelnym uścisku.
– Geri, ja…
– Ria, błagam,
tylko mnie teraz nie odrzucaj. Jeśli nie wiesz, czy coś, czy cokolwiek do mnie
czujesz, to daj mi przynajmniej szansę, żebym to zmienił, przekonał cię do
siebie. Ale nie skreślaj mnie od razu. Nie wiem, poznajmy się lepiej, jeśli
tego potrzebujesz, ale nie odprawiaj mnie z kwitkiem – jego szczere oczy mówiły
same za siebie.
– Dobrze wiesz, że
nie jesteś mi obojętny. – wyszeptałam – Ale związek na odległość? Geri, to się
nie udaje – jęknęłam.
– Nam mogłoby się
udać. – nalegał – Albo mogłabyś się przeprowadzić.
– Co? Dokąd?
– Do Barcelony. –
wyszczerzył się – Mogłabyś zamieszkać ze mną. No albo znaleźlibyśmy dla ciebie
ewentualnie jakieś mieszkanie…
– Co do
przeprowadzki, to muszę się jeszcze zastanowić, ok?
– No ok. A co do
nas?
– Tutaj już się nie
muszę zastanawiać.
– Czyli…
– Ja też chcę
spróbować, wariacie. – zaśmiałam się – Ale mam prośbę.
– Tak?
– Nie skrzywdź mnie
– poprosiłam, wtulając się w jego silne ramiona.
– Nigdy, przenigdy
cię nie skrzywdzę. Przysięgam – cmoknął mnie w czoło i przytulił mocno.
[1] Labyrinth „A Chance”
[Zamknij oczy i zacznij śnić. Zawołaj mnie, w blasku
księżyca przyjdę.]
***
Gerard i Ria - co o tym sądzicie? Uda im się? Czy piłkarz dotrzyma danego słowa i nie skrzywdzi dziennikarki? Związek na odległość czy może Murillo znów ucieknie ze stolicy? Czekam na Wasze komentarze i przewidywania. ;)
Mam nadzieje, że Ger dotrzyma tajemnicy. Cieszę się, że są razem i mam nadzieję, że to będzie spokojny związek. ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;*
Obietnicy* kocham pisać komentarze na telefonie XD
UsuńSpokojny związek? Hmm, zobaczymy. ;)
UsuńBoskie :) poprostu nw co napisac :) mam nadzieje ze im sie uda :) ze oboje beda szczesliwi :) juz czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKocham cie za ten rozdział, wiesz? <3 o kurde, Geri chyba zmądrzał! No jakby od razu tak nie mógł! ;D mam nadzieję, że to będzie dluuugi, pełen uczuć związek i oczywiście bez komplikacji, ale coś czuję, że to ostatnie nie wypali.. No nic, nie będę kombinować, tylko poczekam na kontynuację ;) <3 pozdrawiam kochana ;*
OdpowiedzUsuńHaha, no teraz już wiem. <3 Cóż... Nie ukrywam, że jakieś komplikacje mogą się pojawić... ;) Buziaczki ;*
UsuńCudeńko ��
OdpowiedzUsuńMoże Ria w Barcelonie w domku z Gerim ? ;3
Ojj by się działo u nich ;p
Czekam na kolejny ��/Zuza
Oj, działo się będzie na pewno. ;**
UsuńCudowny
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńNadal uważam, że krótko :D
OdpowiedzUsuńAle ciekawi mnie ta wizja ich związku! Już sama nie wiem do kogo ona mi najbardziej pasuje :D
Do kogo pasuje? Pożyjemy, zobaczymy. ;D
UsuńKolejny rozdział, zapraszam :)
Usuńhttp://magia-listu.blogspot.com
słodko, oo <3 uwielbiam te opo !! czekam na next ;D pozdrawiam Kochana ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;* A słodko to jest jak na tę chwilę. ;)
UsuńSuodko jak nie wiem. Życzę weny..
OdpowiedzUsuńhttp://teamemelissa.blogspot.com/2016/01/rozdzia-2-suchajac-serca.html?m=1 zapraszam na nowy😃☺
Haha, dziękuję. ;)
Usuń