Santiago
Bernabéu dziś opęta bordo–granat. Jeden cel, pokonanie tam największego rywala.[1]
Jest kilka takich dat w kalendarzu
każdego socio, które są niczym święta. Dla niektórych z nas te dni są bardziej
wyczekiwane niż Boże Narodzenie, Wielkanoc, Nowy Rok czy własne urodziny.
Powiedzmy, że mamy taką tabelę najważniejszych wydarzeń klubowych. Cieszymy się
na każde derby, mając nadzieję na pokonanie lokalnego wroga czyli Espanyolu.
Jednak są takie trzy wydarzenia, które górują w tej tabeli ponad wszystkim.
Wręcz nie mieszczą się w skali. Żaden szanujący się socio, jak również culé nie
ma prawa o nich zapomnieć.
Pozostawmy
na chwilę kwestię rywalizacji na szczeblu sportowym. Są dwa święta w trakcie
sezonu, których data jest stała. I wierzcie mi, że nie ma w pełni świadomego
swojej przynależności do bordowo–granatowych członka klubu, który w tych dniach
nie pojawiłby się na terenie naszej świątyni – Camp Nou. Ja już jako dokładnie
roczne dziecko – cóż za zbieżność dat, że obchodziłam urodziny tego samego
dnia, co klub – brałam udział w pierwszych obchodach. Nie trudno się domyślić,
że sprawcą tego procederu był dziadek Jorge.
Tak
więc pierwszym stałym świętem sezonu są obchody założenia klubu. Co roku
dwudziestego dziewiątego listopada odbywa się na głównym stadionie uroczystość.
Biorą w niej udział zawodnicy, sztab szkoleniowy, zarząd, socios oraz culés.
Natomiast wydarzenie z drugiej części sezonu ma dużo krótszą tradycję. Albowiem
od kilku lat dnia dwudziestego piątego kwietnia oddajemy cześć jednemu z nas,
który jest już w niebie i tam z góry obmyśla nową taktykę na rozgromienie
przeciwnika. Złoty człowiek, miły, uczynny, pomocny, zawsze uśmiechnięty, który
dawał klubowi wszystko, co możliwe. Legendarne sto punktów to przecież jego
zasługa. Tak samo jak pozycja „fałszywej dziewiątki”. Zawsze można było na
niego liczyć. Jego śmierć wstrząsnęła całym naszym bordowo–granatowym światem.
I w podzięce, w każdą rocznicę jego odejścia z tego świata, zbieramy się
licznie na boisku nazwanym na cześć Hiszpana.
I
tak oto docieramy do Realu Madryt – ulubionego rywala Tito. Nikogo chyba nie
zdziwię twierdząc, że każde El Clásico to coś niesamowitego, a dla barcelonismo
kolejne święto. I tak się składa, że właśnie na dziś przypada to jakże ważne
wydarzenie – pierwsze w sezonie Gran Derby. Dodatkowa motywacja dla socios,
culés i zawodników? Chęć utarcia nosa
Królewskim, pogrążenie ich na ich własnym terenie i zwiększenie przewagi w
tabeli do sześciu punktów. Nie dziw, że oczy całego piłkarskiego świata
zwrócone były na przepiękne miasta o bogatej historii – Madryt oraz Barcelonę.
Kto wygra tym razem? Tego nigdy nie można być pewnym. Takie spotkania były
zawsze nieprzewidywalne. I to właśnie kochali w nich kibice.
Dziadek Jorge czuł się wyraźnie
nieswojo nocując w domu Ramosa. Niby zmienił swoje nastawienie w stosunku do
piłkarza, ale nie potrafił być obojętny czy miły, kiedy chodziło o Klasyka.
Wszyscy razem przed dziewiętnastą pojechaliśmy na Santiago Bernabéu. Uparłam
się, że pójdę z blondynem do szatni, żeby przywitać się z przyjaciółmi.
Niechętnie, bo niechętnie, ale stary Saldaña też udał się z nami.
– Siema, dekle! –
wydarł się na wejściu – Przyprowadziłem wam kogoś.
– Ria! – rzucił się
na mnie Casillas – Jak ja się cieszę, że cię widzę.
– Ja też. –
uśmiechnęłam się – Chłopaki, chciałabym wam kogoś przedstawić. To jest mój
dziadek. Jorge Eduardo Saldaña Ramirez.
– Bardzo miło nam
pana w końcu poznać. Jest pan legendą – przywitał się z nim kapitan Los Blancos.
– No tak,
powiedzmy, że mnie również. – wysilił się na krzywy uśmiech – Dziecko, idziemy
już na trybuny?
– Tak, dziadku. Już
idziemy.
– A… Sergio, wnuku,
żebyś mi tu przypadkiem żadnego gola nie strzelił. – pogroził mu palcem – No
chyba, że samobója.
– Ma się rozumieć,
panie… – szybko się poprawił – dziadku – piłkarze popatrzyli po sobie, a na ich
twarzach malowało się wyraźne zdziwienie. Chyba sami nie wierzyli własnym
uszom. Jorge Saldaña nazwał Sergio Ramosa swoim wnukiem? A to przypadkiem nie
on witał go kiedyś widłami?!
– Z mojej strony
wiecie, jak będzie. Za faule i gole się nie odzywam przez miesiąc. A za każdego
gola dodatkowo nie zapraszam na kolejnego grilla u nas – wyszczerzyłam się i
wyszliśmy na korytarz.
– Ty tak zawsze im
grozisz? – zaśmiał się.
– Nie, ja im nie
grożę, bo zawsze dotrzymuję obietnicy. Cristiano zawsze mówi, że to nie fair,
bo oni specjalnie do niego piłki podają, żeby cała moja ewentualna złość
skierowała się właśnie na niego – zachichotałam.
– Moja mała socio –
ucałował mnie w skroń i objął ramieniem.
– Od zawsze i na
zawsze.
– Od kołyski aż po
grób… – zaczął radośnie.
– …tylko kataloński
klub – dokończyłam, kiedy zasiedliśmy w sektorze FCB.
[1] Artiste „Gran Derbi Europy”
***
Cóż, skoro mamy tutaj maksymalnie katalońskiego piłkarza, jak również graczy Królewskich, nie mogłam pominąć uroku Klasyka. ;) Jednak przyszły rozdział popchnie akcję do przodu - obiecuję! ;*
Świetny rozdział,w ogóle całe opowiadanie jest super:) Z niecierpliwością czekam co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńW takim razie czekam na kolejny rozdział i przyspieszenie akcji.
OdpowiedzUsuńHah, to zdziwienie chłopaków było nawet zabawne XD i wgl cóż, że dziadek wszedł do szatni Królewskich! ;D
Cud*
UsuńCóż, dziadekJorge zrobił to dla swoich wnuków ;p <3
UsuńHah, rozdział świetny, ale tobie tego nie trzeba już nawet mówić, gdybym tak nie chciała to bym komentować nie musiała, bo ty dobrze wiesz, że to co robisz jest niesamowite ;* czekam na SZYBKĄ kontynuację :D <3 pozdrawiam kochana ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak uważasz ale ja i tak mam wątpliwości co do "niesamowitości" moich opowiadań.. Postaram się coś szybko dodać ;*
UsuńCudo szybko next
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńKrótki, bo krótki, ale fragment o dziadku Jorge i widłach rozwala system :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko wrócisz do wątku Pique i Rii, bo już nie mogę się doczekać tego wspaniałego momentu :3
Czekam na następny :*
I zapraszam do mnie :* ♥
Uwielbiam dziadka Jorge. :p Wątek "miłosny" powróci w następnym rozdziale - przysięgam! :D
UsuńCUDOWNE ! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńJej dziadek jest genialny :D Widać po kim dziewczyna to ma xd
OdpowiedzUsuńI krótko! Liczę na dłuższe rozdziały!