czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział XII:

Santiago Bernabéu dziś opęta bordo–granat. Jeden cel, pokonanie tam największego rywala.[1]

         Jest kilka takich dat w kalendarzu każdego socio, które są niczym święta. Dla niektórych z nas te dni są bardziej wyczekiwane niż Boże Narodzenie, Wielkanoc, Nowy Rok czy własne urodziny. Powiedzmy, że mamy taką tabelę najważniejszych wydarzeń klubowych. Cieszymy się na każde derby, mając nadzieję na pokonanie lokalnego wroga czyli Espanyolu. Jednak są takie trzy wydarzenia, które górują w tej tabeli ponad wszystkim. Wręcz nie mieszczą się w skali. Żaden szanujący się socio, jak również culé nie ma prawa o nich zapomnieć.
Pozostawmy na chwilę kwestię rywalizacji na szczeblu sportowym. Są dwa święta w trakcie sezonu, których data jest stała. I wierzcie mi, że nie ma w pełni świadomego swojej przynależności do bordowo–granatowych członka klubu, który w tych dniach nie pojawiłby się na terenie naszej świątyni – Camp Nou. Ja już jako dokładnie roczne dziecko – cóż za zbieżność dat, że obchodziłam urodziny tego samego dnia, co klub – brałam udział w pierwszych obchodach. Nie trudno się domyślić, że sprawcą tego procederu był dziadek Jorge.
Tak więc pierwszym stałym świętem sezonu są obchody założenia klubu. Co roku dwudziestego dziewiątego listopada odbywa się na głównym stadionie uroczystość. Biorą w niej udział zawodnicy, sztab szkoleniowy, zarząd, socios oraz culés. Natomiast wydarzenie z drugiej części sezonu ma dużo krótszą tradycję. Albowiem od kilku lat dnia dwudziestego piątego kwietnia oddajemy cześć jednemu z nas, który jest już w niebie i tam z góry obmyśla nową taktykę na rozgromienie przeciwnika. Złoty człowiek, miły, uczynny, pomocny, zawsze uśmiechnięty, który dawał klubowi wszystko, co możliwe. Legendarne sto punktów to przecież jego zasługa. Tak samo jak pozycja „fałszywej dziewiątki”. Zawsze można było na niego liczyć. Jego śmierć wstrząsnęła całym naszym bordowo–granatowym światem. I w podzięce, w każdą rocznicę jego odejścia z tego świata, zbieramy się licznie na boisku nazwanym na cześć Hiszpana.
I tak oto docieramy do Realu Madryt – ulubionego rywala Tito. Nikogo chyba nie zdziwię twierdząc, że każde El Clásico to coś niesamowitego, a dla barcelonismo kolejne święto. I tak się składa, że właśnie na dziś przypada to jakże ważne wydarzenie – pierwsze w sezonie Gran Derby. Dodatkowa motywacja dla socios, culés i zawodników? Chęć  utarcia nosa Królewskim, pogrążenie ich na ich własnym terenie i zwiększenie przewagi w tabeli do sześciu punktów. Nie dziw, że oczy całego piłkarskiego świata zwrócone były na przepiękne miasta o bogatej historii – Madryt oraz Barcelonę. Kto wygra tym razem? Tego nigdy nie można być pewnym. Takie spotkania były zawsze nieprzewidywalne. I to właśnie kochali w nich kibice.
         Dziadek Jorge czuł się wyraźnie nieswojo nocując w domu Ramosa. Niby zmienił swoje nastawienie w stosunku do piłkarza, ale nie potrafił być obojętny czy miły, kiedy chodziło o Klasyka. Wszyscy razem przed dziewiętnastą pojechaliśmy na Santiago Bernabéu. Uparłam się, że pójdę z blondynem do szatni, żeby przywitać się z przyjaciółmi. Niechętnie, bo niechętnie, ale stary Saldaña też udał się z nami.
– Siema, dekle! – wydarł się na wejściu – Przyprowadziłem wam kogoś.
– Ria! – rzucił się na mnie Casillas – Jak ja się cieszę, że cię widzę.
– Ja też. – uśmiechnęłam się – Chłopaki, chciałabym wam kogoś przedstawić. To jest mój dziadek. Jorge Eduardo Saldaña Ramirez.
– Bardzo miło nam pana w końcu poznać. Jest pan legendą – przywitał się z nim kapitan Los Blancos.
– No tak, powiedzmy, że mnie również. – wysilił się na krzywy uśmiech – Dziecko, idziemy już na trybuny?
– Tak, dziadku. Już idziemy.
– A… Sergio, wnuku, żebyś mi tu przypadkiem żadnego gola nie strzelił. – pogroził mu palcem – No chyba, że samobója.
– Ma się rozumieć, panie… – szybko się poprawił – dziadku – piłkarze popatrzyli po sobie, a na ich twarzach malowało się wyraźne zdziwienie. Chyba sami nie wierzyli własnym uszom. Jorge Saldaña nazwał Sergio Ramosa swoim wnukiem? A to przypadkiem nie on witał go kiedyś widłami?!
– Z mojej strony wiecie, jak będzie. Za faule i gole się nie odzywam przez miesiąc. A za każdego gola dodatkowo nie zapraszam na kolejnego grilla u nas – wyszczerzyłam się i wyszliśmy na korytarz.
– Ty tak zawsze im grozisz? – zaśmiał się.
– Nie, ja im nie grożę, bo zawsze dotrzymuję obietnicy. Cristiano zawsze mówi, że to nie fair, bo oni specjalnie do niego piłki podają, żeby cała moja ewentualna złość skierowała się właśnie na niego – zachichotałam.
– Moja mała socio – ucałował mnie w skroń i objął ramieniem.
– Od zawsze i na zawsze.
– Od kołyski aż po grób… – zaczął radośnie.
– …tylko kataloński klub – dokończyłam, kiedy zasiedliśmy w sektorze FCB.






[1] Artiste „Gran Derbi Europy”

***
Cóż, skoro mamy tutaj maksymalnie katalońskiego piłkarza, jak również graczy Królewskich, nie mogłam pominąć uroku Klasyka. ;) Jednak przyszły rozdział popchnie akcję do przodu - obiecuję! ;*

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział,w ogóle całe opowiadanie jest super:) Z niecierpliwością czekam co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie czekam na kolejny rozdział i przyspieszenie akcji.
    Hah, to zdziwienie chłopaków było nawet zabawne XD i wgl cóż, że dziadek wszedł do szatni Królewskich! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, rozdział świetny, ale tobie tego nie trzeba już nawet mówić, gdybym tak nie chciała to bym komentować nie musiała, bo ty dobrze wiesz, że to co robisz jest niesamowite ;* czekam na SZYBKĄ kontynuację :D <3 pozdrawiam kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak uważasz ale ja i tak mam wątpliwości co do "niesamowitości" moich opowiadań.. Postaram się coś szybko dodać ;*

      Usuń
  4. Cudo szybko next

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótki, bo krótki, ale fragment o dziadku Jorge i widłach rozwala system :D
    Mam nadzieję, że szybko wrócisz do wątku Pique i Rii, bo już nie mogę się doczekać tego wspaniałego momentu :3
    Czekam na następny :*
    I zapraszam do mnie :* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam dziadka Jorge. :p Wątek "miłosny" powróci w następnym rozdziale - przysięgam! :D

      Usuń
  6. Jej dziadek jest genialny :D Widać po kim dziewczyna to ma xd
    I krótko! Liczę na dłuższe rozdziały!

    OdpowiedzUsuń